W książkach do gramatyki historycznej są odpowiedzi na prawie wszystkie pytania.
Na moich studiach polonistycznych sen z powiek studentom spędzały dwa przedmioty: literatura epoki romantyzmu i gramatyka historyczna. Romantyzm zaliczyłam na trójkę, a gramatykę historyczną na czwórkę. Zdecydowanie bardziej wolałam wkuwać na pamięć odmianę starych rzeczowników sprzed kilkuset lat, niż zapamiętywać, jaki kolor włosów miał jakiś bohater literacki.
Gramatykę historyczną porzuciłam na wiele lat, a teraz do niej coraz częściej wracam. To właśnie w książkach do gramatyki historycznej znajduję odpowiedzi na prawie wszystkie swoje pytania – i na prawie wszystkie pytania moich uczniów.
To są zwykle te pytania, na które macie ochotę odpowiedzieć „bo tak”. A tak naprawdę odpowiedzi są, tylko niestety trzeba się przekopać przez te pożółkłe tomiszcza, a następnie dopasować odpowiedź do naszych uczniów.
To w gramatyce historycznej jest odpowiedź na pytanie, dlaczego w dopełniaczu liczby pojedynczej rodzaju męskiego mamy dwie końcówki -a i -u, to z gramatyki historycznej dowiecie się, że niedźwiedź to etymologicznie „ten, który je miód”, to z gramatyki historycznej dowiecie się, że głoska [c] była kiedyś miękka, ale tę miękkość straciła, i dlatego w odmianie zachowuje się inaczej niż głoski twarde (głoski stwardniałe to: [c], [dz], [dż], [rz]/[ż], [cz], [sz], [l]).
W gramatyce historycznej są odpowiedzi na prawie wszystkie pytania, ale tak naprawdę uczniowie, pytając „dlaczego”, nie zawsze chcą znać całą historię.
Czasami wystarczy powiedzieć: „Kiedyś w języku polskim rzeczowniki rodzaju męskiego miały cztery różne końcówki: dwie wyszły z użycia, a dwie są używane do dziś. Rzeczowniki oznaczające osoby i zwierzęta* mają końcówkę -a, a rzeczowniki oznaczające rzeczy mają albo końcówkę -a, albo -u i te końcówki od kilkuset lat rywalizują ze sobą. To dlatego nawet Polacy mają czasami wątpliwości, czy mówimy krawata, czy krawatu„.
Wiem, że nie wszyscy nauczyciele mają ochotę zanurzać się w historii języka polskiego, ale czasami warto – zamiast odpowiadać „bo tak”, zajrzeć tu i tam i pokazać uczniom, że nieregularności i dziwności języka polskiego zawsze z czegoś wynikają.
*Sprawdźcie w słowniku, jak wygląda dopełniacz rzeczowników: wół, bawół.