W miniony weekend wzięłam udział w warsztatach lektorskich, czyli warsztatach pracy głosem.
Pytacie mnie czasami, co warto czytać po polsku. Nie odpowiem na to pytanie, ponieważ każdy lubi coś innego, ale powiem Wam, co ja czytam od kilku dni. Wszystko, co związane z pracą lektora! Ale nie lektora – nauczyciela języka polskiego jako obcego, a lektora czytającego np. audiobooki, reklamy albo filmy fabularne.
W miniony weekend weszłam na chwilę do tego fascynującego świata – wzięłam udział w warsztatach lektorskich pierwszego stopnia prowadzonych przez Macieja Jabłońskiego. Chciałam poprawić swoje mówienie i czytanie, żeby lepiej brzmieć nie tylko na swoim kanale YT, ale też lepiej czytać dla Was dyktanda, a może i przygotować dla Was coś do słuchania, co pomoże Wam w nauce języka polskiego.
Bawiłam się wyśmienicie, choć przed warsztatami stresowałam się ogromnie. Po pierwsze, jestem nieśmiała i introwertyczna, więc tego typu spotkania wyciągają ze mnie wiele energii, ale i energią napełniają. Po drugie, musiałam wyjść ze swojej bezpiecznej skorupki i wystawić się na uszy i ocenę innych osób – spoza mojej branży, ale jednak branży związanej z językiem polskim. Czytam więc teraz wszystko na ten temat i oglądam wywiady z lektorami. To niesamowite, że „zwykłe” czytanie może być tak niezwykłe. Piszę „zwykłe” w cudzysłowie, ponieważ jest to praca łatwa tylko pozornie, a w istocie trudna i niezwykła.
Nie wystarczy mieć miły głos i nie wystarczy, że ludzie nam mówią, że ładnie brzmimy. To tylko jedna małą cegiełeczka. Trzeba przede wszystkim mówić świadomie, a nie tylko intuicyjnie, mieć perfekcyjną dykcję, mieć pod kontrolą każdą spółgłoskę i samogłoskę, umieć sprawnie i bezwysiłkowo wydobywać z siebie głos, aby się nie męczyć, trzeba umieć interpretować to, co się czyta … i wiele, wiele więcej!
Jest to polszczyzna z najwyższej półki. Na swoich lekcjach czy kanale YT mówię częściowo w normie wzorcowej, np. akcentując „poszliśmy” na trzecią sylabę od końca, a częściowo w normie użytkowej, np. mówiąc [szejset]. Jednak profesjonalny lektor musi wypowiedzieć ten liczebnik w normie wzorcowej, czyli [sześset]. Nie może jednak wpaść w hiperpoprawność i nie powinien mówić [sześćset]. Takich niuansów jest ogrom. Akcent, upraszczanie wymowy, połączenia głosek, wymowa zapożyczeń – polszczyzna lektora musi być naprawdę z najwyższej półki.
Podczas warsztatów dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, np. tego, że czytając nie zawsze powinniśmy przestrzegać interpunkcji, a pauzy niekoniecznie powinny być tam, gdzie jest przecinek.
Najcenniejszą częścią warsztatów były nagrania! To, co robiłam do tej pory, czyli nagrywanie dla Was filmów na mój kanał, to pestka w porównaniu z tym, co działo się podczas warsztatów. Czytałam do prawdziwego mikrofonu w prawdziwej kabinie lektorskiej, u boku profesjonalisty, ze słuchawkami na uszach, z realizatorem dźwięku w drugim pomieszczeniu i z jedenastoma parami uszu pozostałych uczestników – to był dla mnie ogromny stres! Jestem z siebie dumna i nie mogę się doczekać, aż dostanę nagrania i informację zwrotną, aby wiedzieć, nad czym powinnam popracować. Podczas warsztatów czytałam fragment wiadomości, reklamę, fragment prozy dla dorosłych, prozy dla dzieci, a do tego… fragment ścieżki dialogowej do filmu fabularnego i dokumentalnego! Czytanie ścieżki dialogowej do filmu to jest coś naprawdę fascynującego!
Jeśli Wasza polszczyzna jest na dobrym poziomie, ale czujecie, że stoicie w miejscu, to poszukajcie w swoim mieście warsztatów pracy głosem, emisji głosu, śpiewu, znajdźcie trenera głosu, trenera wystąpień medialnych. Zainwestujcie w warsztaty, kurs, lekcje indywidualne. Wyjdźcie poza obszar „uczenia się języka polskiego jako obcego”. Takie spotkanie z profesjonalistami, którzy nie są nauczycielami języka polskiego jako obcego, ale są specjalistami od głosu, mówienia i czytania, może być dla Was bardzo odświeżające i może być bodźcem, którego Wam brakowało, a który pchnie Waszą polszczyznę do przodu.