nożyczki

Moje ulubione nożyczki

Te nożyczki towarzyszą mi od kilkunastu lat – i są punktem wyjścia do kilku refleksji o moich lekcjach.

Nie pamiętam dokładnie, kiedy kupiłam te nożyczki. Prawdopodobnie pod koniec studiów, gdy w ramach praktyk prowadziłam swoje pierwsze lekcje języka polskiego jako obcego. A może jeszcze wcześniej? Są w idealnym stanie, czasami tylko muszę je wyczyścić albo naostrzyć.

Te nożyczki to było jedno z mich głównych narzędzi pracy jako początkującej lektorki. W tamtych czasach nie było jeszcze tak dużego wyboru publikacji do nauki języka polskiego, nie wspominając o publikacjach elektronicznych. Trzeba więc było kserować potrzebne fragmenty podręczników, a później wycinać, przyklejać i robić swoje „kolaże”. Wiem, brzmi strasznie, nielogicznie, dziwnie – dlaczego po prostu nie korzystaliśmy z podręczników kursowych? Po pierwsze, był tylko jeden – seria „Hurra! Po polsku!”, a po drugie korzystanie z tego podręcznika nie było dobrze widziane. Nasi wykładowcy oczekiwali bowiem, że nie będziemy iść na łatwiznę (!), tylko sami będziemy wymyślać swoje lekcje.

To chyba dlatego, mimo kilkunastu lat doświadczenia, nie umiem korzystać z podręczników i ciągle czuję potrzebę dokładania do nich miliona dodatkowych rzeczy. Robiłam tak nawet wtedy, gdy prowadziłam kurs pisania z moim własnym podręcznikiem „Pisz po polsku!” – do każdej lekcji dokładałam jakąś porcję gramatyki, często improwizowałam i robiłam wiele dygresji. Może to właśnie zaleta moich lekcji, a nie wada?

Cieszę się, że te czasy wycinania, kserowania, robienia „kolaży” minęły, a dziś materiałów jest taki ogrom, że każdy znajdzie coś dla siebie. Oczywiście warto tworzyć swoje, ale uważajcie, żeby nie wyważać otwartych drzwi. Czas to pieniądz – dosłownie, ponieważ uczniowie płacą za każdą minutę lekcji, a nauczyciele są za każdą minutę lekcji wynagradzani i nie zawsze to wynagrodzenie uwzględnia czas spędzony na przygotowaniu się do lekcji.

Te nożyczki to także symbol tego, wokół czego skupiało się niestety moje nauczanie. Wycinanie karteczek. „Jakich karteczek?” – zapytacie. Wszelkiego rodzaju słówek, zwrotów, zdań, tekstów, które uczniowie na lekcji ode mnie dostawali i wykonywali różne zadania – łączyli, losowali, układali itd. I było to bardzo ciekawe i skuteczne, bo odrywaliśmy się od smutnej, szarej kserówki, a karteczki stanowiły punkt wyjścia do mówienia i różnych aktywności, ale… w pewnym momencie byłam taką „karteczkową królową” i trochę się w tym wycinaniu zatraciłam.

Obecnie moim głównym narzędziem pracy jest moja własna głowa oraz kreda i tablica (oczywiście kredą może być klawiatura, a tablicą plik tekstowy na komputerze). A do tego pod ręką słownik oraz wiarygodne źródła, bo „wiem, że nic nie wiem”. Oraz wszystko to, co mówią i piszą moi uczniowie.

Moja poniedziałkowa lekcja o alternacji [r]:[rz] (nie tylko, ale to będzie nasz punkt wyjścia) będzie miała charakter wykładowy, ponieważ interakcje z Wami będą tylko w komentarzach. Jak powinniście się do tej lekcji przygotować? Koniecznie miejcie pod ręką zeszyt i coś do pisania. Podczas lekcji róbcie notatki, zapisujcie przykłady, zapisujcie swoje odpowiedzi, poprawiajcie je. Lekcja zostanie zapisana, więc będziecie mogli do niej wracać.

Życzę Wam miłego weekendu i do zobaczenia w poniedziałek o 19.00 na moim kanale YouTube.